Podróż za miasto jak najbardziej udana. Nie mogło być inaczej. Oprócz tego, że dzień spędziłyśmy (Ja z córką) w fantastycznym towarzystwie to jeszcze mega oszczędnie, bo zostałyśmy ugoszczone pysznym obiadem i słodkościami. To był udany dzień.
Chciałabym jeszcze poruszyć temat, który wielokrotnie pojawia się w komentarzach oraz mailach, które od Was otrzymuję,a mianowicie: ilość spożywanych przez naszą rodzinę warzyw i owoców. Czytałam, że według wielu osób jest ona za mała. Owszem, widziałam spoty o zalecanych pięciu porcjach warzyw i owoców dziennie, ale zalecane nie oznacza nakazane. Raz spożywamy ich więcej, raz mniej, ale najważniejsze, że są obecne w naszym jadłospisie.
Warzywa w zupie zjadamy( nie wyrzucamy!), jemy jabłka- zarówno w całości jak i zapieczone w cieście, jemy banany i dżem z domowych przetworów od teściowej, grzyby, orzechy oraz pijemy duże ilości soków (przede wszystkim malinowych) a także do wody lub herbaty dodajemy sok z cytryny, no i bym zapomniała o podjadaniu ogórków(z moich przetworów).
Nie uważam, żeby to było mało. Oczywiście, że zawsze mogłoby być jeszcze więcej warzyw i owoców, natomiast dokładnie pamiętam czasy, kiedy w ogóle nie myślałam o zakupie warzywek tylko od razu pędziłam po fast foody. Nie będę też ukrywać, ze próbuję jeszcze zdrowiej odżywiać siebie i swoja rodzinę i fajnie by było kupować tylko żywność eko, ale obecnie się nie da. Wszystko powoli.
ŚNIADANIE:
Pieczywo z wędliną
KOLACJA
Pieczywo z czekoladą, mleko do picia
Nudno i średnio zdrowo, ale za to na gościnny obiad zaserwowano nam ziemniaczki z kotlecikami z indyka oraz surówkę z pomidorów i ogórków.
Lista zakupów była dziś wyjątkowo uboga:
*Chleb 2, 20 zł
*Chemia-odświeżacz powietrza 7,29
Udanego weekendu życzę wszystkim i od razu uprzedzam i przepraszam- menu i wydatki weekendowe przedstawię dopiero w niedzielny wieczór, ponieważ cały jutrzejszy dzień i większość niedzieli spędzę w pracy...
Bardzo malo warzyw i owocow w waszej diecie. Te zalecane 5 porcji dziennie to na osobe, nie na rodzine ;) jablka w ciescie, grzyby i orzechy sie nie licza, niestety, jako i kupne soki - chyba ze faktycznie swiezo wycisniete. Gdzie surowki, warzywa na parze, salaty, pomidory? Az dziwne, ze przy takiej diecie nie jestescie ciagle zmeczeni i bladzi ;)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, ze nie na osobę, ale u nas zazwyczaj każdy je to samo. Kupnych soków nie ma. Surówki są, warzywa na parze też i pomidory, ale każdego dnia co innego. Proszę o cierpliwość-tygodniowe menu to zaledwie namiastka tego co spożywamy. Każdy tydzień jest inny, co innego jadamy. I nie jesteśmy zmęczeni. Pozdrawiam.
UsuńDroga Pani Sz.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam całego Pani bloga i z kilku porad chętnie skorzystam. A ogóreczki od Pani otworzę na imieniny męża:) Cieszę się, że dzień spędzony poza miastem był udany, a powrót do "Polski" bezproblemowy. Zapraszam częściej!!!!:D:D:D:D
Zgadnij kto:)
A to mi bardzo miło, że moje rady się przydadzą :) Jestem dumna Pani Sz. i w ogóle to nie muszę zgadywać, wiem, że to Ty Pani Z. ;)
UsuńCzekam na kolejne wpisy
OdpowiedzUsuńJuż nadrabiam zaległości :)
Usuń