piątek, 14 grudnia 2012

Do Świąt pozostało 10 dni i 14 godzin.

Taki właśnie nagłówek wyświetlił się dziś na moim monitorze po wejściu na jeden z portali informacyjnych. 
Przedświąteczna gorączka? Ależ skąd! U Nas wszystko wyjątkowo na spokojnie, aż sama się dziwię.

Porządki- wszystko opanowane. W związku z niedawnym zakończeniem remontu generalne sprzątanie mamy już za sobą. Zostało tylko to co i tak na co dzień się robi, czyli zetrzeć kurze oraz zmyć podłogi. No i może umyć okna, ale z tym czekamy na odwilż, więc nie wiem czy do świąt się to uda. 

Zakupy i gotowanie- porozkładane w czasie. Mamy to szczęście (choć czasem bym tak tego nie nazwała), że Wigilię spędzamy poza domem i bierzemy udział w dwóch kolacjach, w związku z czym już dawno zostało w Naszych rodzinach przyjęte , że nic nie gotujemy, a jedynie kupujemy część produktów i przed świętami zawozimy je do mamy i teściowej. Obie kobiety wychodzą z założenia, że same zrobią najlepiej, więc jeśli mogę to tylko pomagam. Po za tym jest to dobre rozwiązanie finansowe- nie pozwólmy na to, aby   wydatki związane z przygotowaniem kolacji spoczywały tylko na rodzinie w której domu odbywa się kolacja - jak wiadomo jedzenie to jeden z największych wydatków w życiu codziennym, a co dopiero mówić o kosztach związanych z przygotowaniem uroczystego spotkania dla większej liczby osób. Więc najlepiej zrobić składkę - wspólnie zdecydujcie w jakiej formie - pieniędzy, produktów czy może w formie gotowych potraw - którąkolwiek z opcji wybierzecie będzie to dobry wybór. 
Jeśli natomiast kolację wigilijną spędzacie sami w  domu z najbliższą rodziną (np. rodzice+dzieci,model 2+2)i nikt po za Wami domownikami nie bierze w niej udziału to jeśli pragniecie suto zastawionego stołu z 12 potrawami polecam na przyszłość zakupy z wyprzedzeniem. Przygotowywanie produktów lub nawet potraw i zamrażanie-w ten sposób wydatki rozłożą się w czasie, a dodatkowo będzie mniej pracy przy obróbce jedzenia tuż przed samymi świętami. U Nas na przykład karp wylądował w zamrażarce jeszcze w listopadzie.

Prezenty - nie szalejemy. W Naszej rodzinie najważniejsze są małe dzieci i to one dostają prezenty od każdego. Drobne upominki dorosłe dzieci dają tylko swoim rodzicom (dziadkom maluchów). Trochę to zagmatwane, w każdym razie- każdy dostaje drobiazg, a nikt nie bankrutuje ;) W miarę możliwości na prezenty także odkładamy wcześniej pieniądze, a jeśli nie umiecie jeszcze odkładać to kupować wcześniej, zapakować, podpisać i ukryć do Gwiazdki.

I chociaż My oszczędzać pieniądze umiemy to na prezentowe zakupy ruszamy dopiero dziś. Na szczęście dokładnie wiemy co komu sprezentować, więc czeka Nas tylko radosne wydawanie. Swoją drogą obdarowywanie ludzi napawa Nas ogromnym szczęściem, też tak macie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz