piątek, 21 września 2012

Wyliczamy.

Do kwoty przychodów nie wpisałam mojej premii,ponieważ niby jest ale jakby jej nie było, gdyż premia=paliwo do samochodu. W przypadku Naszej rodziny to nie są duże kwoty,oboje pracujemy blisko domu,nawet przedszkole córki jest po drodze do pracy.

W Nasze opłaty stałe wliczyłam wszystko:czynsz,gaz,prąd,dwa telefony,abonament TV i internet,przedszkole oraz RATĘ. Tak dokładnie-mamy raty do spłacenia-ostatni dług, z którym rozprawimy się do końca roku. I już wiemy, że więcej rat nie będzie.
Zasada  jest prosta: jeśli mnie na coś nie stać-nie kupuję tego.

Zakupy dzielę na poszczególne kategorie, którym przydzieliłam pewną kwotę do rozporządzenia. Z reguły mieścimy się w wyznaczonej puli, zdarza się też że za coś zapłacimy mniej,a za coś więcej. Najważniejsze żeby nie przekroczyć progu 125 zł tygodniowo co jest równe 500 zł miesięcznie.

Dokładnie prezentuje się to następująco:

ZAKUPY
-SPOŻYWCZE
   *mięso/wędlina     25,00 zł/tyg
   *warzywa/owoce 20,00 zł/tyg
   *chleb                  30,80 zł/tyg
   *inne                    49,20 zł/tyg
RAZEM:          125,00 zł/tyg x4 tyg=500 zł

-CHEMIA             100,00 zł/msc

I 600 zł na zakupy już rozpisane.

Ale co rozumiem pod pojęciem 'Inne'? To najprościej pisząc wszystkie artykuły spożywcze, które nie są mięsem,wędliną,warzywami,owocami oraz chlebem, czyli np. cukier,mąka,oleje,przyprawy itp.
Tego typu produkty nie kończą się w tym samym momencie, dzięki czemu ich zakup rozkłada się w czasie.
I kiedy np. kupuję olej w I tygodniu miesiąca to starcza mi on na kolejne 3-4 tygodnie.

W momencie, kiedy startowaliśmy z Naszym planem działania zrobiłam sobie listę produktów, które w kuchni być muszą, a następnie wykreśliłam z niej to co już miałam i okazało się, że lista rzeczy, które muszę kupić wcale nie jest długa i co najważniejsze nie naruszy zaplanowanego budżetu.
Bym zapomniała: najistotniejsza sprawa podczas zakupów to oczywiście MIEĆ LISTĘ i się jej pilnować.

Wystarczy wytrwać miesiąc, żeby przekonać się o efektach w postaci odłożonych pieniędzy. Polecam spróbować, bo naprawdę warto!
Może się powtarzam, ale naprawdę fajnie jest nie bez kasy :)

Jaki ja mam pomysł na rozporządzenie kwoty, która zostaje-tych 5 stów-następnym razem.


4 komentarze:

  1. no to jednak w swoich rozliczeniach nie ujmujesz wszystkich przychodow i wydatkow, skoro piszesz o premii i paliwie do samochodu. Co dzieje sie w sytuacji, w ktorej musisz zatankowac, a pieniadze z premii sie skonczyly? Jezdzisz rowerem, idziesz na piechote, czy nie kupujesz kurczaka w danym miesiacu? Skad, przy takim ciasnym budzecie, macie pieniadze na karme dla psa czy ksiazki do szkoly dla corki? Pochwalam pomysl, ale jest w Twoim blogu strasznie duzo niedociagniec, ktore rodza pytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie,wszystkie odpowiedzi pojawią się na blogu. A faktem jest, ze o premii najzwyczajniej zapomniałam napisać wcześniej. Wynosi ona 300-350 zł miesięcznie i w zupełności wystarcza na tankowania samochodu. Samochód mamy jeden,jeździ nim mąż poza letnim sezonem,a w sezonie letnim jeździmy na rowerach.Letnią porą samochód jest nam potrzebny w czasie weekendów lub urlopu,kiedy jeździmy za miasto. Zimą mąż zmienia rower na auto,a ja chodzę do pracy pieszo-wynika to z tego, że tylko on ma prawo jazdy. Zapraszam do dalszej lektury bloga, wszystkie wyjaśnienia będą się pojawiać w miarę upływu czasu. I gwarantuję Anka, ze ten pomysł się sprawdza i to już od kilku miesiecy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, ze napiszesz co jecie, co gotujesz. Jestem również w kryzysie, zostałam sama z synem niepełnosprawnym, mąz - kpt.ż.w. uwaza, że nie musi lozyc na nasze utrzymanie, poniewaz ja pracuje (3.4 etatu w oswacie - administracja, nie zarabiam nawet tysiaca zl) a syn ma rente, wiec nie musi na Niego placic. Dluga droga przede mna by uzyskac jakiekolwiek alimenty, odgraza sie. I takie tam....dlatego tak interesuje mnie jak sobie radzisz, co gotujesz. Ja - z pani kapitanowej, wprawdzie cale zycie pracujacej, ale za niewielkie pieniądze, bo mąz swietnie zawsze zarabiał, stałam sie ubogą kobietą po 50-tce, żadnych perspektyw na poprawę zarobków - z synem który zawsze bedzie ze mną (córki juz "na swoim"). Pelasia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, oczywiście, że napiszę.
    Nie zazdroszczę sytuacji życiowej, w której się Pani obecnie znalazła, ale proszę mi wierzyć- wszystko się ułoży. Jeśli chodzi o domowe finanse na początek polecam zrobić sobie wyliczenia(takie jak ja powyżej).W kwocie przychodów wpisać pani dochody z 3/4 etatu oraz wysokość renty syna,zsumować. W rozchodach też proszę postarać się wypisać wszystko co przychodzi pani do głowy,na co wydawane są pieniądze. Później spojżeć na listę i odpowiedzieć sobie na pytanie czy wszystkie rzeczy na które są wydawane pieniądze muszą być rzeczywiście kupowane, jeśli nie-od razu to wykreślić. Naszym największym problemem była słabość do fast-foodów. Woleliśmy zjeść na mieście chociaż lodówka była pełna. Nie dość, że wydawaliśmy podwójnie na jedzenie to jeszcze jedliśmy bardzo niezdrowo(oprócz córki,która była mała i mleko zawsze miała)i wyrzucaliśmy jedzenie do śmieci, bo jak już się najedliśmy na mieście to w domu nam się nie chciało i jedzenie się psuło.
    Zatem proszę spróbować zrobić wyliczenia. Życzę tego,aby udało się Pani wyjść w nich 'na zero'.A przyszłościowo,kiedy wywalczy Pani alimenty będzie pani już w ogóle dużo spokojniejsza.
    Ja o wszystkim z czym się zmagam będę pisać, także zapraszam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń